„Tablicami alimentacyjnymi” Państwo samo wyprodukuje tysiące kolejnych alimenciarzy. Skutki będą tragiczne!

Skutkiem wprowadzenia przez Ministerstwo Sprawiedliwości tablic alimentacyjnych będzie gwałtowny wzrost liczby alimenciarzy, suma długu, samobójstw w Polsce i odsetek mężczyzn wśród osób odbierających sobie życie. Który już teraz wynosi 85 %. A jedyne co spadnie, do kolejnych historycznych dołów, to dzietność w Polsce. Bo mężczyźni, także młodzi, po traumie rozpadu pierwszych związków, widząc, że Państwo skazuje ich na bankructwo i bezdomność, już teraz nie chcą ponownie zostawać ojcami.

Na odchodne minister sprawiedliwości Adam Bodnar wprowadził tzw. tablice alimentacyjne. Chciałoby się wykrzyknąć radośnie: Wreszcie! A jednak się udało! Bo na takie rozwiązanie od lat czekało mnóstwo rodziców, głównie ojców, bo to mężczyźni w dziewięćdziesięciu kilku procentach są tzw. rodzicami drugoplanowymi, czyli płacą alimenty. Walczyły organizacje wspierające ojców, i… ja w swojej książce „Rozwód – poradnik dla mężczyzn”. A w liście do Roberta Biedronia i polityków, którzy wymyślali nowe sposoby walki z alimenciarzami, tak pisałem przed dwoma laty:

” Zamiast wymyślać nowe, coraz ostrzejsze sposoby do walki z alimenciarzami, które – jak widać – przynoszą odwrotny skutek, usuńcie przyczyny ich „produkowania” przez Państwo. Jak? Zmieńcie wreszcie przestarzałe prawo rodzinne! Tak, jak to zrobili Niemcy, którzy wprowadzili tzw. tabele alimentacyjne. Dzięki temu wystarczy odszukać rubryki z wiekiem dziecka (dzieci) oraz swoimi miesięcznymi zarobkami, i wiadomo, jaką kwotę alimentów należy płacić na potomstwo. Ten prosty, czytelny i skuteczny system obliczania wysokości alimentów, nie tylko zapobiega konfliktom rozstaniowym, eliminuje poczucie niesprawiedliwości w przypadku zasądzenia po uważaniu zbyt wysokich świadczeń, ale także odciąża sądy. Bo sędziowie nie muszą tracić czasu na żmudne badanie „możliwości zarobkowych ojców”, ani godzinami weryfikować pod kątem „usprawiedliwionych potrzeb dziecka” dołączonych przez matki do pozwów stosów paragonów, faktur i zaświadczeń o zajęciach pozalekcyjnych.

No to mamy wreszcie te tak długo wyczekiwane tabele! I co? I zamiast radości, wśród ojców zapanował stan,który najlepiej można nazwać wyświechtanym określeniem „Szok i niedowierzanie”. Powód? Kwoty proponowanych alimentów są wzięte z kosmosu! A autorzy tablic najwyraźniej nie rozróżniają kwot płat brutto od netto. Zanim sami je przeanalizujecie (są na dołączonych obrazkach), dwa przykłady:

Pierwszy:

Ojciec dwójki nastolatków (+18 lat) zarabia średnią krajową, która wynosi obecnie ok. 8,6 tys. zł brutto, co na rękę daje ok. 6,2 tys. zł. Na każde z dzieci musi zapłacić 2 299 zł, razem 4598 zł. Czyli zostaje mu 1602 zł. Na życie, opłaty mieszkaniowe i choćby na jedzenie dla dwójki swoich dzieci, gdy go odwiedzą. Realne? Pytanie retoryczne.

Drugi:

Ojciec trójki nastolatków (16-18 lat) zarabiający najniższą krajową, która wynosi obecnie 4,7 tys. brutto, czyli 3,5 tys. zł netto. Na każde z dzieci musi zapłacić 1291 zł, razem 3873 zł. Zatem nie z czego zapłacić alimentów i z automatu staje się dłużnikiem alimentacyjnym, za co grozi mu kara nawet do dwóch lat więzienia. De facto Państwo skazuje go także na bezdomność i „śmierć głodową”, bo nie ma też czego ma opłacić czynsz i kupić jedzenie…

Wesprzyj Autora stawiając mu kawę zaledwie kilkoma kliknięciami. Wejdź tutaj: KAWA DLA AUTORA

Tablica alimentacyjna będzie realnym wsparciem dla sędziego przy ustalaniu wysokości alimentów – ułatwi ocenę sytuacji i pozwoli zachować większą przewidywalność orzeczeń. Jednocześnie nie ograniczy niezależności sędziowskiej – nadal możliwe będzie indywidualne podejście do każdej sprawy, z uwzględnieniem jej specyfiki i wyjątkowych okoliczności – zastrzegł odchodzący minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Ale nietrudno sobie wyobrazić, że tabele rzeczywiście „będą realnym wsparciem przy ustalaniu wysokości alimentów”, którzy będą woleli w nie zerknąć, niż godzinami grzebać się w dostarczonych im dokumentach, fakturach, paragonach i słuchać steku bzdur o tym, że dziecko musi uczęszczać na mnóstwo płatnych zajęć pozalekcyjnych, aby ustalić tzw. usprawiedliwione potrzeby dziecka.

Jak to aktualnie wygląda w sądach, a co świetnie podsumował nie kto inny, jak nominowany dziś na Ministra Sprawiedliwości Waldemar Żurek:

Nawet jeśli we wstępnej fazie jest jakiś rodzaj porozumienia, to kończy się ono na etapie walki o alimenty, kiedy okazuje się, że dziecko chodzi na 36 zajęć dodatkowych i musi mieć najdroższy aparat na zęby. A kiedy alimenty zostają orzeczone, dziecko jest z większości zajęć wypisywane, “bo jest przemęczone”. To wyłącznie zagrywka dla sądu (Wywiad dla “Gazety Wyborczej”)

Efekt wprowadzenia tablic alimentacyjnych, o którym nie ma słowa na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości? Przybędzie ojców – dłużników alimentacyjnych! I trafią oni do wielkiego wora z napisem „Wredni alimenciarze”. Będą tam sąsiadami leni, kombinatorów, nieodpowiedzialnych pseudotatusiów, którzy okradają swoje dzieci, choć sami są przyzwoitymi ludźmi, solidnymi, odpowiedzialnymi ojcami, którzy dłużnikami alimentacyjnymi nie zostali z własnej woli, niezaradności, lekkomyślności, egoizmu, nieodpowiedzialności. Alimenciarzami uczyni ich Państwo, a konkretnie urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy przygotowując tzw. tablice alimentacyjne, nie wzięli pod uwagę, że nie tylko dzieci, lecz ojcowie także mają „podstawowe, usprawiedliwione potrzeby życiowe”.

Na stronie Ministerstwa można przeczytać, że: (cytat)

Ministerstwo opracowało model we współpracy z Instytutem Wymiaru Sprawiedliwości, po konsultacjach z sędziami, komornikami i ekspertami z zakresu prawa rodzinnego.

Szkoda, że liczb w tablicach alimentacyjnych, ich twórcy nie skonsultowali z tymi, dla których te wyliczenia nie będą pustymi cyferkami, tylko oznaczać będą alternatywę: czy za to, co mi zostanie po zapłaceniu alimentów, przeżyję czy nie przeżyję. Czyli: z ojcami, którzy w ogromnej liczbie nie zarabiają tyle, co komornicy, sędziowie lub eksperci. Tylko średnio lub mało. Dowiedzieliby się wówczas, że za 1600 zł jest to zadanie niewykonalne. A zostawienie ojcu zero złotych (lub mniej niż zero!) na przeżycie, skutkować będzie tym, że znowu wzrośnie liczba dłużników alimentacyjnych, suma długu i odsetek ojców wśród tzw. alimenciarzy. Bo część ucieknie w szarą strefę, mniej sprytni i bardziej wrażliwi uciekną z tego świata. TAK! Wzrośnie liczba samobójstw i odsetek mężczyzn odbierających sobie życie, który już teraz wynosi 85 %.

A jedyne co spadnie, najpewniej do historycznych dołów, to dzietność w Polsce. Bo mężczyźni, także młodzi, po traumie rozpadu pierwszych związków, widząc, jak Państwo ich traktuje, już teraz nie chcą ponownie zostawać ojcami.

I na koniec ostatni cytat ze strony ministerstwa: Tablica odnosi się do tzw. sytuacji modelowej, czyli układu, gdy dziecko mieszka z jednym rodzicem, a z drugim ma regularny kontakt (np. weekendy).

NIE! Państwo „eksperci” z Ministerstwa Sprawiedliwości układ dziecko mieszka z jednym rodzicem, a drugi – prawie zawsze ojciec – jest rodzicem drugoplanowym, czyli weekendowym tatą-bankomatem. nie jest sytuacją modelową, lecz totalnym archaizmem. Reliktem epoki Polski pańszczyźnianej. Modelem, sytuacją wyjściową, powinna być opieka naprzemienna. Dziecko u jednego i drugiego rodzica przez tydzień lub dwa. Tak, jak to się dzieje w 30-40 procentach w krajach Europy Zachodniej.

Wojciech Malicki

PS Więcej o problemach związanych z alimentami i wieloma innymi problemami rozstaniowymi znajdziesz w mojej książce “Rozwód – Poradnik dla Mężczyzn” .

Wejdź na główną stronę, gdzie dowiesz się, jak ją przeczytać lub zamówić. Zapraszam do lektury i kontaktu: wojtek@rozwod.eu

Spodobał Ci się tekst, to wesprzyj Autora stawiając mu kawę zaledwie kilkoma kliknięciami. Wejdź tutaj: KAWA DLA AUTORA